|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
betina
Sąsiadka Latoszka

Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: ŁODZIANKA
|
Wysłany: Wto 8:23, 17 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Obawiam się że masz rację - po tekscie że Tłusty przerywa terapię przez nią będzie miała wyrzuty sumienia i znowu będzie się umartwiać - kolejny szantaż. Robi się to powoli irytujące.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Halley
Miłość życia dr Latoszka
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Wysłany: Śro 15:36, 18 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
oj tam będzie dobrze nie ma to jak pozytywne myślenie mówię Wam lepsze jest takie czekanie moim zdaniem niż żeby miało się stać nudno jak u Burskich juz by nie było droczenia się i niepewności tylko wszystko byłoby jasne dajmy sie wykazać scenarzystom!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Anna Z
Dziewczyna Latoszka

Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 1119
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy
|
Wysłany: Pią 0:47, 27 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Z dzisiejszego " Życia na Gorąco"
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ala
Dziewczyna Latoszka

Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: z pomarańczowego pokoju
|
Wysłany: Pią 6:09, 27 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Chyba sobie ZnG kupie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
niuńka
Miłość życia dr Latoszka
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 4850
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Mexico suenos...
|
Wysłany: Pią 8:53, 27 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
hehe u mojej babci juz czeka na mnie ;P Fajny artykuł
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Halley
Miłość życia dr Latoszka
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Wysłany: Pią 20:11, 27 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
hehe Bartek to grab ale za to jaki:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kaja
Znajoma Latoszka

Dołączył: 10 Sie 2006
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rzeszów
|
Wysłany: Śro 9:24, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Anita Sokołowska („Na dobre i na złe”), boi się nurkowania. Pierwszą lekcję tego sportu wzięła w Egipcie. Pierwszą – i jak na razie ostatnią…
- Gdy założyłam sprzęt i maskę, nie mogłam oddychać. Koleżanka zapewniła mnie, że wszystko jest w porządku. „Spokojnie – mówiła. – Jak wskoczysz do wody będzie łatwiej. Ja też tak miałam”. Naiwnie jej posłuchałam i… wskoczyłam. Pod wodą było jeszcze gorzej. Mogłam się udusić, bo dopiero wtedy okazało się, że moja butla jest zakręcona! – wspomina aktorka w jednym z wywiadów.
Teraz, zamiast podbijać morskie głębiny, gwiazda woli skupić się na… podbijaniu nieba. I już myśli o kursie spadochroniarskim. Oby tylko z inną koleżanką…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Halley
Miłość życia dr Latoszka
Dołączył: 02 Lut 2006
Posty: 3663
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Wysłany: Śro 16:05, 01 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
odważna z niej dziewczyna nurkowanie-tak, ale skoku ze spadochronem bym się nie podjęła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Paula:)
TBlond
Dołączył: 12 Lis 2005
Posty: 4371
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 17:58, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Niespodzianka mała ja jak otworzyłam gazetę myślalam, że dostanę zawału na miejscu
AUTOTERAPIA W CHARAKTERYZATORNI
Małgorzata Gnot: Czy czuje się Pani jeszcze lublinianką czy już warszawianką? A może obywatelką Leśnej góry?
Anita Sokołowska: To wszystko jakoś się miesza. Czuję się i trochę lublinianką, i warszawianką, i trochę dziewczyną z Łodzi - gram tu teraz gościnnie w Teatrze Nowym.
Tempo życia, pośpiech, odległości, konkurencja, castingi - polubiła to Pani na dobre?
Castingi na pewno nie. Nigdy nie będę się w nich dobrze czuła. Wiem, że stanowią część mojego zawodu, ale w Polsce są zazwyczaj średnio przygotowane i nie może tu być mowy o profesjonalizmie. A warszawski styl życia? Uważam, że miasto tworzą ludzie, a ponieważ w Warszawie mam dużo znajomych, przyjaciół, w związku z tym nie odczuwam tego wielkiego pędu do kariery. Spotykam się z ludźmi podobnymi do mnie, którzy przyjmują to wszystko na spokojnie. Kiedy byłam młodsza, czułam się mniej pewnie, specjalnie wybrałam Łódź. Teraz, po kilku latach w zawodzie, wiem, co się z czym je, wiem, kim jestem, co mogę i co potrafię. Nie boję się, że ta warszawka - źle kojarzona - mnie wciągnie.
Świat szpitala w Leśnej Górze z serialu "Na dobre i na złe" jest lepszy od realnego, wyidealizowany, jeśli idzie o relacje pomiędzy ludźmo wręcz bajkowy.
Znam zarzuty wobec serialu, że jest jakąś wymyśloną idyllą, że tak, jak tam nigdzie w Polsce nie jest. Oczywiście to prawda. Ale myślę, że po to ludzie oglądają seriale, po to chodzimy do teatru czy kina, by się przez chwilę lepiej poczuć, by dać się przenieść w inną przestrzeń. Po dwóch latach grania w serialu straciłam nieco dystans do Leśnej Góry, ale sądzę, że serial spełnia tę funkcję.
Spełnia też inną. Poszerza wiedzę widzów na tematy medyczne.
Miałam wzruszającą historię. Kiedy byłam na Festiwalu Zawodów Filmowych, podeszła do mnie osiemnastolatka, która, jak stwierdziła, dzięki mojemu pojawieniu się w Leśnej Górze rozpoznała własną chorobę. W jednym z moich pierwszych odcinków miałam przypadek ADHD u dziecka. Ta dziewczyna, która w dzieciństwie musiała się zmagać z jej objawami, dopiero po kilkunastu latach dowiedziała się, że istnieje taka choroba.
Mam nadzieję, że grając w tym filmie nie stajecie się hipochondrykami. Miała Pani kiedykolwiek zainteresowania medyczne? Rodzice nie posyłali Pani, jak to rodzice, na medycynę?
Mama chciała, żebym poszła na stomatologię. Uważała nawet potem, że gdyby nie powiodło mi się w aktorstwie, mogłabym zrobić jakiś kurs na pomoc dentystyczną. Jako dziecko oczywiście bawiłam się w lekarza, ale potem jakoś nigdy medycyna mnie nie pociągała ani nie fascynowała.
Przebywanie w scenerii szpitalnych realiów Pani nie przeszkadza?
Przeciwnie. Czuje się już w nich jak ryba w wodzie.
I udzieliłaby Pani fachowo pierwszej pomocy?
Ja bym udzieliła, ale nie wiem, czy poszkodowany by tego chciał (śmiech).
Leśna Góra to nie tylko choroby cielesne, ale i przypadłości sercowe. Pani przypadek jest skomplikowany... Z jednej strony miłość do doktora Latoszka, z drugiej zaborczość odrzuconego Bartosza.
Scenarzyści fajnie ujęli konflikt pomiędzy Leną a jej narzeczonym. Przedstawili silnego kolesia, który stosuje szantaż emocjonalny i tak oplata sieć wokół granej przeze mnie postaci, że Lena staje się bezwolna. Wie, że jakkolwiek postąpi, ktoś zostanie skrzywdzony. Zapomina, jak wiele osób w podobnych sytuacjach, o sobie.
W filmie rzadko mamy tak kliniczny przykład zatruwania życia kobiecie przez toksycznego mężczyznę i wpędzania jej w niezasłużone poczucie winy. Lena, skądinąd pozbierana, wydaje się wobec niego bezradna.
Obserwuję podobny mechanizm u wielu ludzi. Jedna strona obciąża o wszystko drugą. Poczucie winy wobec bliskiej osoby staje się w ten sposób wszechobecne. Ludzie są też tak skonstruowani, że na jednym polu bywają bardzo silni, w życiu zawodowym prą do przodu, wiedzą, co chcą osiągnąć, znają swoją wartość. A jednocześnie są słabi i bezbronni tam, gdzie w grę wchodzą emocje.
Co w graniu w kultowym serialu sprawia największą frajdę?
Na planie jest naprawdę bardzo przyjemnie. Dookoła są ludzie zaangażowani w pracę nad serialem, pomimo siedmiu lat wciąż im na nim bardzo zależy. Myślę nie tylko o aktorach, ale o całej ekipie. Gramy wszyscy do jednej bramki. A największą frajdę sprawiają mi wizyty w charakteryzatorni, gdzie pracujące panie wytwarzają tak wspaniałą aurę, że każdy z nas może tam leczyć swoje rany, stresy, niepowodzenia, dzielić się momentami radości. To jest naprawdę magiczne miejsce.
Pamięta Pani jeszcze Stefcię Rudecką? Lena to chyba druga Pani, po "Trędowatej", tak duża serialowa rola.
Pamiętam Stefcię, oczywiście. Reżyserzy obsadzali mnie potem doroślej i poważniej, niż sama się czułam. Albo bizneswoman, albo prawniczka. Stateczne panie z zasobnych domów, dobrego towarzystwa. W "Na dobre i na złe" ktoś pozwolił mi wcielić się, na szczęście, jeszcze w rolę dziewczyny zaraz po studiach. Mogę ze swoim doświadczeniem wpisać dużo barw w taką postać, bardziej ją rozwibrować. To aktora zawsze korci.
Teatralne doświadczenie zdobywała Pani w rodzinnym Lublinie, debiutując w Teatrze im. Osterwy u Krzysztofa Babickiego główną rolą w "Diabelskim nasieniu" Ivo Bresana. Co jeszcze wspomina Pani na myśl o Lublinie?
Ognisko baletowe, w którym spędziłam prawie 11 lat. Całe moje dzieciństwo, aż do trzeciej klasy liceum, było z nim związane. Wspominam też teatr Panopticum na Starym Mieście. To drugie obok ogniska miejsce, które określa to, kim teraz jestem. Lubię, przyjeżdżając do mamy, odwiedzać stare kąty. Widzę, jak Lublin się zmienia. Trochę został zapomniany, ale myślę, że się odrodzi.
Kurier Lubelski, Piątek, 3.11.06.
Moje komentarze:
1) Bardzo fajny wywiadzik, podoba mi się
2) W "Diabelskim nasieniu" grał też ojciec mojej kumpeli i szwagier mojego ojca chrzestnego zczaiłam się pare dni temu
3) Teatr PANOPTICUM to ja bardzo dobrze znam!!!!! I nie wiedziałam, że Anita była z nim związana ;P
[O fak ten artykul jest na stronie kurierlubelski.pl a ja go przepisywalam DEBILKA;(]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
niuńka
Miłość życia dr Latoszka
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 4850
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Mexico suenos...
|
Wysłany: Sob 18:58, 04 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Świetny wiaiadzik taki inny zupełnie niz te dotychczas podoba mi sie dzieki paula :*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|